Pies i bycie bardziej "eko"

Na początku wypadałoby przeprosić wszystkich za tą dość długą przerwę w pisaniu bloga. Zaczął się nowy rok szkolny i niestety nauczyciele nie szczędzą nam prac domowych i kartkówek. Po pierwszym tygodniu szkoły każdy miał dość, a weekend minął jak wiosenna mżawka. Póki co na trzy dni tygodnia przypadają nam 4 kartkówki i recytacja "Inwokacji" A.Mickiewicza, do tego należy jeszcze dodać cotygodniowe spotkania kółka dziennikarskiego (gazetki szkolnej) i konieczność pisania artykułów w weekendy. No i jeszcze są dwa blogi, które same się nie napiszą. Nawet zdjęć Kaizerka mniej przybyło, co wcale nie oznacza, że nic ciekawego się nie wydarzyło. Każdy dzień z psem niesie ze sobą nowe wrażenia. Pod koniec wakacji wybraliśmy się z Kaizerkiem nad wodę. Zejście do zalewu było dość płytkie, ale muliste, co na początku odstraszyło troszkę Kaizerka. Jednak po kilku seriach rzutów patykiem, odważył się kawałeczek popłynąć. Na widok kaczek dryfujących sobie spokojnie pośrodku zalewu nasz mały pływak nieco się zdenerwował, ponieważ były za daleko, żeby się z nimi "pobawić". Potem poszliśmy kawałek się przejść wzdłuż brzegu (oczywiście Kaizer wcale nie był zadowolony z chodzenia - znacznie bardziej odpowiadało mu pływanie), następnie rodzice chcieli przespacerować się po mostku, który nie był ogrodzony, więc Kaizerek został ze mną na ławce. Na widok odchodzących właścicieli odegrał długi i bardzo głośny koncert żałosnych, pełnych smutku jęków. Według książki miałam to ignorować, żeby nie wzmacniać tego zachowania, ale niewiele to dało. Wszyscy (nawet Ci na moście) przyglądali się ze współczuciem Kaizerkowi i byli wyraźnie oburzeni faktem, że nie próbuję go w żaden sposób pocieszyć. Postanowiłam jednak wytrzymać chociaż serce mi się krajało i w duchu modliłam się, żeby rodzice nieco przyspieszyli kroku. Oj, ciężko było, ciężko. A potem znowu udaliśmy się nad brzeg i Kaizerek dostrzegł podczas kąpieli w wodzie małego Yorka stojącego na brzegu. Oczywiście, wystrzelił ku przerażonemu psiaku jak rakieta, w ostatniej chwili udało mi się go przytrzymać. Nagła zmiana pozycji na stojącą spowodowała, że Kaizer otrzepał się z wody. Nie mogłam go przecież puścić, bo by niechcący zmiażdżył tego Yorka, więc możecie się domyślić jak potem wyglądałam. Spodnie to można było wycisnąć. A potem jeszcze nasz szczeniaczek wpadł na genialny pomysł powtórzenia "otrzęsin" w samochodzie - mnie to już było bez różnicy, ale inni nie byli zadowoleni.
Druga ciekawostka dotycząca korzyści posiadania psa w domu - zmywarka jest zbędna. Kiedy tylko Kaizerek usłyszy dźwięk otwieranej zmywarki nieważne czy akurat śpi, czy kradnie papier toaletowy z łazienki - zawsze jest na miejscu. Dokonuje wstępnych czynności oczyszczających naczynia z resztek, więc płukanie ich uprzednio wodą jest niepotrzebne. Proszę bardzo, jaka oszczędność. Dodatkowo należy wspomnieć, że bardzo chętnie "czyści" podłogę w kuchni. Dzięki niemu stajemy się coraz bardziej eko :-) Gorzej jest z szybą balkonową, kiedy podczas zabawy nie zauważy, że balkon jest zamknięty i po chwili widać pięknie odciśnięty psi nos na szybie. Oczywiście, podczas próby umycia okna również chętnie pomaga, wylizując je. Ale i tak każdy go uwielbia niezależnie od tego, co akurat zmaluje.



Pozycja śniadaniowa



Brzydkie mi te zdjęcia ostatnio wychodzą, trzeba nad tym popracować.

Komentarze

  1. No cóż, uwielbienie dla zmywarki jest chyba wspólne naszym pieskom. Izerek oprócz zmywarki uwielbia wylizywanie brodzika, jednak najszybciej reaguje na dźwięk otwieranej lodówki. Bardzo lubi też pomoc w sprzątaniu, bywa ono utrudnione, bowiem Izerek chce kosztować środków czystości. Sprzątamy zatem, gdy go nie ma w domu albo gdy jedna osoba się nim internsywnie zajmuje.
    Co do ignorowania zachowań niewskazanych podzielam Twoje zdanie, że jest to bardzo trudne. Ale daje efekty, przerabialiśmy to podczas lęków na podwórku czy przy żebractwie.
    Na ostatnim zdjęciu poza iście wystawowa - czekam na odzew, aż spotkamy się na ringu:)
    Pozdrówka:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wybaczamy dłuższe milczenie :-) Na taki wpis warto było czekać :-) Kaizerek rozwija się pięknie, aż miło popatrzeć :-) Pozdrawiamy gorąco :-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kamila - nie martw się zdjęciami, są w porządku :)
    Przecież wyraźnie widzimy Kajzerka, możemy sobie poczytać co tam u kolejnego psiaka z "Tryptyku Izerskiego" i to jest najważniejsze.
    Fajnie piszesz :)
    Kółko dziennikarskie szlifuje technikę pisania, tylko dlaczego zabiera Ci wolny czas w weekendy :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest tak, że w tygodniu zajmuję się zajęciami obowiązkowymi oraz dodatkowymi zajęciami z angielskiego. A ponieważ lekcje kończymy między 14 a 15 i czasami ze względu przygotowań do konkursów trzeba wysiedzieć w budzie do 15.30, to nie chce mi się jeszcze pisać do gazetki. No i wiadomo, trzeba jeszcze prace domowe odrobić, projekty zrobić, do testów się przygotować. W weekendy natomiast zajmuję się takimi dodatkowymi zajęciami, jak pisanie gazetki czy blogów.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty

Obserwatorzy

Karmimy Psiaki

Karmimy Psiaki
Ty też możesz pomóc!